Działo się to 22 stycznia Anno Domini 2016. W pięknie ozdobionej sali, szanowanej szkoły, zwanej Centrum Edukacji Ogrodniczej, zebrała się brać uczniowska, która na 100 dni przed maturą świętowała zbliżający się koniec swojej edukacji. Wśród tiulowej materii i girland z balonów zgromadziło się zacne grono: nauczyciele, rodzice oraz przyszli abiturienci z osobami towarzyszącymi. Przybyłych ciepłymi słowami powitała Lila Pławińska, dyrektor szkoły. Wspominając chwile dobre i wesołe, a zgrabnie pomijając te, o których chce się zapomnieć.
„Poloneza czas zacząć” – rozległo się w sali i korowód pięknych panien i przystojnych młodzieńców „popłynął” w takt utworu Wojciecha Kilara. Niejednemu zaszkliły się oczy na widok dumnie kroczących młodych ludzi. Oczy cieszył widok łańcuszków, mijanek i młynków w wykonaniu przyszłych maturzystów. Ci dzielnie zmagali się z innymi figurami – czwórkami, przejściami, tunelami i mostami. Jednak to nie był koniec wzruszeń. Po polonezie młodzież w zabawny sposób podsumowała swój czteroletni pobyt w szkolnych murach. Naśladowali Panią Dyrektor poruszającą „nóżką w lewo, nóżką w prawo”, Panią od języka polskiego „powalającą na kolana” czy Panią od biologii, pragnącą wiedzieć „jak widzą owady”. Ze śmiechem i wzruszeniem zebrani oglądali artystyczne popisy uczniowskiej braci. A po części artystycznej przyszedł czas na zabawę, która trwała do białego rana. I ja tam byłam, na parkiecie tańczyłam, tortu się najadłam i bladym świtem do domu wróciłam. A kto nie był niech żałuje.
